Po 200 latach dominacji Zachodu Chiny wracają na swoje miejsce na szczycie

Pejoratywne nazywanie wszystkiego, co wyprodukowane w Chińskiej Republice Ludowej „chińczykiem”, można dziś potraktować ni mniej ni więcej jak związek frazeologiczny czy wręcz pułapkę myślenia. Faktem jest oczywiście, że w latach 90-tych i pierwszych latach dwutysięcznych świat zalały tanie i niskiej jakości produkty z Chin i to one w głównej mierze przyczyniły się do powstania skojarzenia: chińskie – znaczy słabego gatunku. Tymczasem, już od wielu lat Państwo Środka jakością wytwarzanych dóbr dorównuje (a coraz częściej także przewyższa) produkty kojarzone z zachodnioeuropejskimi czy amerykańskimi markami, również z tymi „premium”. Nikogo z nas nie dziwi jakość telefonów Apple, zatem pora uświadomić sobie, że coraz częściej chińskie „marki własne” reprezentują ten sam poziom jakości i technologicznego zaawansowania.

Zaplecze produkcyjne świata zmienia zasady gry

Czy chińskie fabryki produkują dziś artykuły tanie i niskiej jakości? Oczywiście. Takie same produkty powstają w fabrykach na całym świecie – zawsze i wszędzie tam, gdzie zbyt duży i zbyt mocny nacisk kładzie się na cięcie kosztów produkcji, oszczędzając tym samym na materiałach, liniach produkcyjnych i wykwalifikowanej sile roboczej. Nie można jednak przechodzić obojętnie obok faktu, że chińskie produkty już od kilku dobrych lat zamiast na tanie bazary trafiają także do sprawdzonych, kojarzących się z wysoką jakością dystrybutorów czy na półki nowoczesnych galerii handlowych. Chińskie firmy przez niemal trzy dziesięciolecia sukcesywnie gromadziły kapitał, produkując na zlecenie zachodnich koncernów. Dziś, są już w zupełnie innym miejscu i na poważnie zaczynają rozdawać karty w obszarze nowych technologii i zaawansowanej elektroniki. Globalne sukcesy marek produkujących smartfony, laptopy oraz ekspresowa wręcz robotyzacja produkcji (w której Chiny wiodą prym, wyprzedzając liczbą nowych implementacji Europę i USA razem wzięte) to argumenty, które pokazują, że dziś to nie tania siła robocza daje Chinom przewagę nad innymi – to efektywność pracy i nowoczesne technologie, które Chińczycy stosują już na co dzień.

Dostawy robotów w różnych krajach i na kontynentach (w tys. sztuk); wartości dla lat 2017-2020 stanowią prognozę (źródło: IFR)
włączając Chiny
Dostawy robotów w różnych krajach i na kontynentach (w tys. sztuk); wartości dla lat 2017-2020 stanowią prognozę (źródło: IFR)

Fakty, nie uprzedzenia

Ale co to w ogóle znaczy chiński produkt? Szczególnie, gdy od dekad znakomita większość światowej produkcji, choćby sprzętu RTV i AGD, urządzeń wykorzystywanych w przemyśle czy automotive ma metkę Made in China. Dziś, to już nie tania siła robocza lecz dużo wyższa niż na Zachodzie efektywność pracy chińskich fabryk sprawia, że wiele międzynarodowych koncernów właśnie w Chinach lokalizuje swoje linie produkcyjne. Jeszcze 5-7 lat temu chińscy robotnicy składali tam często docelowe urządzenia czy elementy z wcześniej przygotowanych i wyprodukowanych w Europie podzespołów. Dziś cała produkcja najczęściej odbywa się na miejscu. Inny etos pracy (10/12-godzinny dzień roboczy, praca 6 dni w tygodniu i dużo skuteczniejsze niż na Zachodzie efekty nadzoru) pozwalają chińskim fabrykom być nawet dwa razy efektywniejszymi. Sumarycznie, mimo nadal niższej stawki godzinowej,  Mr Wang w Chinach zarabia dziś miesięcznie prawie tyle, ile Mr Kowalski nad Wisłą.

Nowa twarz chińskich produktów

Tymczasem, w ekspresowym niemal tempie również chińskie „marki własne” przestają być postrzegane jako gorsze, bardziej awaryjne i słabej jakości. Chińscy producenci telefonów – Huawei (którego ambasadorem został Robert Lewandowski, bądź co bądź, piłkarska gwiazda światowego formatu, użyczający swej twarzy także marce Gillette czy koncernowi Coca Cola Company), OPPA czy Vivo to już 3, 4 i 5 pozycje na liście najczęściej wybieranych na świecie marek. Wyprzedzają je tylko amerykański Apple i południowokoreański Samsung, tyle że obaj Ci producenci tracą udziały w rynku na rzecz swoich chińskich konkurentów. Chińska marka laptopów Lenovo radzi sobie świetnie, a w urządzenia tego producenta nierzadko wyposażane są całe korporacje, także polskie. Wieść o przejęciu przez Lenovo Sony Vaio, które jako jedyne miało szansę konkurować choćby w popkulturze z produktami Apple, odbiła się w swoim czasie szerokim echem i wskazała kierunek zmian, które następują.

Szyby samochodowe chińskiego producenta Fuyao Group są dziś montowane we wszystkich  fabrycznie nowych samochodach Mercedes GLA, Jaguar F-Type X152, Audi A3, ale także w modelach marek Bentley, BMW, Toyota, Volkswagen czy Volvo. Fuyao od początku swojej działalności stawiało na wysoką jakość, a nie na niską cenę, chociaż ta i tak pozostała atrakcyjna w porównaniu do cen konkurencji. Drukarki 3D marki FlashForge drukują w armii amerykańskiej, chińskie firmy na potęgę przejmują japońskie koncerny, którym ciężko podnieść się po kataklizmach naturalnych ostatnich lat, a Instytuty Konfucjusza, zajmujące się nauczaniem języka i kultury Chin głównie w Ameryce i w Europie, mają już ponad 1500 placówek. Chiny włączyły kilka lat temu piąty bieg i nie zwalniają tempa.

Narracja do szybkiej zmiany

I tu docieramy do sedna sprawy: chińscy producenci od dawna są w stanie oferować najwyższą jakość „marek własnych” zachowując konkurencyjne ceny, wypracowane efektywnością pracy. W tym wyścigu Europie i Stanom Zjednoczonym trudno konkurować. Natomiast, to co, niestety, mogą i często robią zachodnie firmy, to powtarzanie i utrwalanie w nas, konsumentach, stereotypów o „taniej, zawodnej chińszczyźnie”.

Świadomie czy nie, sojusznikiem w tej narracji stają się media. To one bowiem raz powielają, a raz same malują obraz chińskiej tandety jako jedynej opcji, którą są w stanie dostarczać tamtejsze fabryki. Chińska tandeta oczywiście była, jest i będzie wszechobecna i to dokładnie tak długo, jak my konsumenci będziemy chcieli kupować produkty za przysłowiowe 5 złotych, nie bacząc na ich użyteczność czy jakość wykonania. Nie znaczy to jednak, że równolegle nie możemy zaopatrywać się w chińskie produkty wysokiej jakości, a na pewno tej spokojnie i bez zadyszki dorównującej jakością produktom zachodnim czy rodzimym, które zwykle uważamy po prostu za lepsze. Percepcja marki to rzecz, z którą ciężko się mierzyć i dyskutować. Natomiast fakty i niezależne testy konsumentów to już solidna podstawa do zmiany postrzegania produktów Made in China.

World's 10 Largest Economies, ranking, Chiny na drugim miejscu

Beyond the hype

Wiedzą o tym ci, którzy na co dzień współpracują z chińskimi producentami i u nich się zaopatrują. Wystarczy tylko chwilę poszukać, odbyć kilka wizji lokalnych (odwiedzenie zakładów produkcyjnych przed podjęciem współpracy z chińskim dostawcą czy producentem to nadal must do, jeśli naprawdę chcemy otrzymywać odpowiednią jakość), obejrzeć linie produkcyjne i fabryki. Po co? By na własne oczy przekonać się, że gros z nich jest doskonale przygotowana do wytwarzania dóbr wysokiej jakości. Dlatego obiegowa opinia o „zakupie chińczyka” jako najgorszej z możliwych decyzji powinna zostać ostatecznie skonfrontowana z faktami. To już dzieje się w mniejszych obszarach czy poszczególnych branżach, gdy zamiast stronniczych, dyktowanych osobistymi upodobaniami czy też uprzedzeniami opinii, na stole pojawiają się twarde fakty, a urządzenia „od chińczyka” okazują się przewyższać jakością i funkcjonalnością substytucyjne produkty zachodnich producentów.

2 miliony patentów wschodzących gwiazd

Dla wielu z tych, którzy sukcesu gospodarczego Chin ostatnich 30-stu lat upatrują tylko w tanim wytwórstwie opartym na niskich kosztach pracy, masowej produkcji i niskiej jakości surowcach oraz wykorzystaniu już istniejących (i tylko częściowo zaawansowanych) procesów technologicznych, zdumiewającym może okazać się to, o ile zwiększyła się w latach 1999-2006 liczba wniosków składanych w chińskim urzędzie patentowym. W 1999 roku złożono ich około 15,6 tys., a w 2006 roku już ponad 122 tys. (dane na podstawie statystyk opublikowanych przez Światową Organizację Własności Intelektualnej, WIPO, w styczniu 2011 roku). W 2015 roku Chiny jako pierwszy w historii kraj przekroczył magiczną liczbę 1 miliona wniosków patentowych złożonych w ciągu roku na terenie ChRL – po  zsumowaniu wniosków składanych na całym świecie liczba ta wzrasta do 2,9 mln. I jest to liczba imponująca. Część z tych wniosków dotyczy naturalnie jedynie upgrade’ów czy też zmian w istniejących już rozwiązaniach, ale mimo to trudno nie zgodzić się z obserwacją, że Chiny już dawno zwróciły się
w stronę rozwijania własnych technologii i badań R&D. Produkowanie ogromnej ilości tanich produktów nie stoi bowiem na przeszkodzie przejmowania pałeczki pierwszeństwa w obszarach wymagających specjalistycznej wiedzy i najnowocześniejszych technologii.

W tyle nie pozostają chińskie uczelnie techniczne, które zdominowały rankingi najbardziej obiecujących i najszybciej rozwijających się uczelni. W rankingu THE NATURE RISING STARS 2018 chińskie ośrodki naukowe biorą niemal wszystko – 9 na 10 najszybciej rozwijających się instytucji naukowych świata wykładających fizykę czy chemię jest Made in China. Podobnie wyglądają zestawienia TOP 200 INSTITUTIONS oraz TOP 200 ACADEMIC INSTITUTIONS. Czy trzeba w tym miejscu przypominać jaką potęga jest wiedza? Natomiast większość obywateli krajów zachodnich nadal nie ma świadomości, że Stary i Nowy Świat już chwilę temu przestały nadążać za Państwem Środka.

TOP INSTITUTIONS, Chiny na pierwszych pozycjach
TOP INSTITUTIONS in Physical Science, Chiny na najwyższych pozycjach
TOP 200 ACADEMIC INSTITUTIONS, Chiny zajmują pierwsze miejsca
TOP 200 INSTITUTIONS, Chiny zajmują pierwsze miejsca

Goliat kontra… Goliat

Chiny to dziś druga gospodarka świata, choć spór o to czy USA nadal są w tym obszarze liderem trwa. Podstawowym kryterium jest tu oczywiście wartość PKB czyli ilość wyprodukowanych dóbr
i świadczonych usług. I tu pojawiają się zawiłości i schody: jeśli ten sam telefon kosztuje w USA 400 $, a w Chinach 200$, to w tym miejscu chińskie PKB zmniejszone jest o 50%. Dlatego też wiele instytucji zajmujących się makroekonomicznymi badaniami określając PKB poszczególnych krajów bierze pod uwagę również parytet siły nabywczej pieniądza, co w pewnej mierze niweluje relatywność cen. Oczywiście, miara ta nie jest idealna, bo jakość produktów (którą musi uwzględniać) często po prostu trudno zmierzyć. Mimo to, PKB skorygowane o parytet siły nabywczej jest lepszym odzwierciedleniem tego, co dany kraj produkuje. I jeśli przy pomocy takiej właśnie miary porównamy USA z Chinami to Pekin wyprzedza już Waszyngton już dziś.

Chiny wracają na swoje miejsce

Do około 1820 roku Chiny wiodły prym w świecie gospodarczym. Pozycję lidera straciły na rzecz Europy dopiero w wyniku dosyć nieczystej gry naszej części świata, która to po skolonizowaniu terenów obu Ameryk, Afryki i Indii na potęgę zaczęła wykorzystywać znajdujące się na zaanektowanych terenach zasoby. Ostatecznie, Europa zwiększyła dystans przeżywając największą w dziejach świata rewolucję przemysłową i postępującą mechanizacją produkcji. Dominacja Zachodu trwała zaledwie 200 lat. Jej czas właśnie się kończy. Dziś na świecie nie ma kraju, którego gospodarka nie jest powiązana z gospodarką chińską. Maleje też odsetek firm, które nie wytwarzają, nie produkują lub w jakikolwiek inny sposób nie korzystają z chińskich zasobów produkcyjnych czy ludzkich. Przestańmy już dziś, w tej chwili, myśleć o produktach z Chin w mainstreamowy sposób. Już za chwilę to tam będą powstawać najważniejsze przełomowe technologie, a Made in China ma szansę stać się swoistym znakiem jakości. Azjatycki gigant Alibaba i jego Aliexpress już dziś ma siłę oddziaływania porównywalną z Alphabet Googla, choć sile jego brandu daleko do „googlowej”.

Źródła:

Aron Strandberg

Przemysł 4.0.pl

Natureindex.com