Dziwaczność sytuacji uderzyła mnie jak nagły dźwięk budzika, gdy szedłem Polem Mokotowskim w Warszawie. Tak wielu ludzi wychodziło na zewnątrz bez masek na twarzach, że zaciekawiło mnie, jak mamy niby skutecznie walczyć z tą klątwą urbanizacji XXI wieku. W moim miejscu pracy „nowa normalność” oznacza pełną integrację nowych zasad sanitarnych, częste mycie rąk, noszenie masek, używanie środków dezynfekujących, wprowadzanie ograniczeń co do spotkań offline. Gdybyśmy tworzyli oprogramowanie lub po prostu zajmowali się usługami, moglibyśmy wszyscy siedzieć w domach i łączyć się przez Whereby lub Zoom. Ale mamy do czynienia z produkcją.
Żadna ilość komunikatorów online nie zastąpiłaby spotkania na żywo i burzy mózgów interdyscyplinarnego zespołu specjalistów z Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego. Postanowili oni pracować na miejscu z maszynami, aby w pełni uchwycić wszystkie aspekty omawianych problemów technologicznych. Pomimo obecnej sytuacji epidemiologicznej nadal koncentrują się oni na koordynowaniu wielu bieżących projektów badawczo-rozwojowych. To najkrótszy możliwy opis codziennych zmagań inżynierów Grupy Technologicznej Sygnis.
Nawet, gdy COVID-19 eksploduje w skali planetarnej i zaraża każdy zakątek Ziemi, nauka i badania technologiczne muszą ciągle iść naprzód. Muszą dostosować się, aby przetrwać. Nie ma prawdziwych innowacji bez badań empirycznych, na których mogłyby się oprzeć przełomowe pomysły. To prawdziwy powód, dla którego nasza firma tak blisko współpracuje ze środowiskiem naukowym. Bycie zwinnym przedsiębiorstwem pełnym różnych, ale zharmonizowanych indywidualności, stawia nas w idealnej pozycji do przyspieszenia projektów naukowo-biznesowych. Czasami projekty, w których bierzemy udział, wydają się nie z tej Ziemi, jak innowacyjne technologie druku 3D (stworzenie od podstaw pierwszej na Świecie drukarki 3D do przetwarzania szkła niskotemperaturowego, budowa dedykowanej maszyny do druku 3D z past ceramicznych dla Instytutu Energetyki) czy fascynujące międzynarodowe partnerstwa dotyczące np. zaprojektowania inteligentnych wlotów powietrza do samolotów lub spersonalizowanych projektów pessarów ginekologicznych. Co ciekawe, nie chodzi o rozmiar projektu. Chodzi o potencjał pomysłu do przekształcenia rzeczywistości. Niezależnie, czy mówimy o szybkim prototypowaniu specjalistycznych stanowisk laboratoryjnych do probówek na koronawirusa czy o unikatowej renowacji zapomnianych polskich orderów z okresu baroku. W Sygnis te pomysły rosną.
Są chwile, w których dostrzegam ten dziwny kontrast między wspaniałością nowych technologii, których jesteśmy częścią, a powszechnie znaną przyziemnością codziennego bycia w pracy. Nie jest tajemnicą, że kryzysy niszczą codzienną rutynę, a wraz z nią odcienie szarości zwykłego życia.
Wtedy nachodzi mnie myśl, że w Sygnis nie wracamy do normalności, robimy krok naprzód.